czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 15.

Wstałam zadowolona z siebie, ponieważ przespałam całą noc, bez myślenia o Ashtonie.
Mama zaproponowała mi wspólne zakupy w centrum, a ja od razu się zgodziłam, bo nie mam koleżanki od tego.
Mama chyba dostała większą wypłatę, ponieważ sama zaproponowała, że może mi kupić sukienkę. Przyda mi się, bo mam tylko jedną od Ashtona.
Chciałabym się spotkać z Calumem i uzgodnić z nim plany na wakacje, skoro nie chcą nigdzie jechać w trasę.
Pomogłam mamie w wyborze dwóch bluzek, a sama kupiłam sukienkę w moim ulubionym kolorze, czyli niebieskim i nową parę spodni.
Usiadłyśmy w kawiarni w centrum, by chwilę odpocząć, wypić kawę i ruszyć do domu.
- Idziesz dzisiaj do Caluma? – zapytała mama
- Nie, zmęczona jestem. Jutro pójdę.
- No dobrze. - wzięła łyk kawy - Miley, jeśli chcesz pogadać ze mną, to pamiętaj, że ja zawsze jestem. Widzę, że coś się dzieje.
- Dzięki mamo. Nie chcę o tym gadać, chcę zapomnieć. I powiem, że udaje mi się! – uśmiechnęłam się

Kolejna noc się do mnie nie uśmiechnęła, ponieważ nie przespałam połowy. W środku nocy dostałam smsa. Od nikogo innego jak od Ashtona.
„ Dziękuję, że nie powiedziałaś chłopakom. Tęsknię”
Potem już nie zasnęłam.
Dzwoniłam do Caluma cały dzień, ale nie odbiera. Postanowiłam, że przejdę się do niego, bo po co mam marnować kolejny dzień.
Drzwi otworzyła mi mama Caluma.
- Dzień dobry, ja do Cala – przywitałam się
- Jak to do Caluma? – zapytała zdezorientowana
- A co, nie ma go?
- To ty nic nie wiesz? Wejdź proszę – wpuściła mnie do środka.
A co mam nie wiedzieć? Co się dzieje? O matko, przedwczoraj przepraszał mnie za coś i miałam się o tym dowiedzieć wczoraj. Niby nic nie zrobił Ashtonowi, bo napisał w nocy. Kurde, co się dzieje!
- Nie mam pojęcia czemu mój syn nic ci nie powiedział, ale wyjechali wczoraj w trasę do Ameryki – powiedziała podając mi szklankę wody
- Jak to wyjechali? Na długo?
- 4 miesiące.
Zakrztusiłam się. Co do cholery? Ameryka? 4 miesiące? Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? O nie, to się dzieje kolejny raz! Nie, nie, nie! To pewnie jakiś żart, pewnie schował się w szafie i zaraz wyskoczy i mnie wystraszy.
- A- ale… Dlaczego… - miałam łzy w oczach, a niestety pani Hood to zauważyła.
- Ja nic nie wiem, Miley. Możesz do niego zadzwonić na skype, jest wieczór, więc odbierze.
- Dziękuję.        
Pani Joy włączyła mi laptopa i zalogowała się na swojego skype. Następnie zostawiła mnie samą i wyszła z salonu. Kliknęłam „zadzwoń” a serce biło mi jak oszalałe. Odebrał.
- Cześć ma… Miley?
Nie odezwałam się. To prawda. Wyjechał. Wyjechał nic mi nie mówiąc.
- Ja ci to wytłumaczę, okej? To nie tak jak myślisz. Nie mogłem nic ci powiedzieć, nikt nie mógł.
Nie wytrzymałam napięcia, popłakałam się.
- Dlaczego? – odezwałam się
- Zabronił mi palant. Przysięgam Miley nie chciałem tego robić, nie kolejny raz.
- Ale ja nic nie rozumiem… Mieliście nie wyjeżdżać, mieliśmy spędzić razem wakacje!
- Nie mogłem nic zrobić. Próbowałem. Obiecuję ci, Miley, będę dzwonić do ciebie codziennie, nie chcę znów stracić kontaktu z tobą.
- Ja też nie. Nie mogę się tylko z tym pogodzić, że cię tu nie ma. Na tak długi czas.
- To szybko zleci, zobaczysz.
- Z kim ja spędzę swoje osiemnaste urodziny? Bez was będą do kitu…
- Myśl pozytywnie, okej? Nie smuć się już, będę dzwonić codziennie. Przepraszam cię bardzo. Sam nie chcę tutaj być. Zwłaszcza, że Ashton jest tu z nami.
- Dzięki, że im nie powiedziałeś. Pewnie jest szczęśliwy.
- Skąd wiesz, że nie powiedziałem?
- Napisał do mnie w nocy. Teraz już wiem czemu tak późno. Strefy czasowe.
- Taa… Będę dzwonił rano, czyli u was będzie wieczór. Muszę teraz iść na próbę. Trzymaj się i przepraszam.
- Cze…
- Czekaj! Luke coś chce od ciebie.
Luke? Huh, ciekawe czego chce.
- Cześć Miley. Mam sprawę. Moja dziewczyna Kath została sama tak jak ty.
- Dzięki Luke, wcale nie przypominasz mi o tym.
- Sorry – zaśmiał się – Może chcesz się z nią spotkać? Mówiłem jej o tobie, jak chcesz mogę ci wysłać smsem jej numer.
- No wyślij.
- Dzięki! Uwielbiam cię.
- Bez przesady – przewróciłam oczami na żarty
- Cześć.
Rozłączyliśmy się. Pani Hood weszła do salonu.
- Ooo, już widzę, że sobie wszystko wyjaśniliście, bo jesteś weselsza – pogłaskała mi plecy
- Tak, dziękuję pani bardzo. Muszę wracać do domu.
- Wpadnij kiedyś z mamą na obiad.
- Dziękuję, powiem jej – uśmiechnęłam się.
Mimo tego, że moi przyjaciele wyjechali wracałam do domu szczęśliwa. Dostałam smsa od Luke’a z numerem jego dziewczyny. Spotkam się z nią i jestem przez to podekscytowana. W drodze powrotnej zadzwoniłam do niej. Miała bardzo sympatyczny głos. Umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień przy fontannie w centrum. Powiedziała mi, że będzie trzymała czerwoną torbę, to będzie znak rozpoznawczy. Ciekawa jestem jak Luke się z nią poznał. Opcji jest wiele, ponieważ z zespołu to z Lukiem najmniej się widywałam. Jednak na bal sylwestrowy przyszedł sam. Dreszcze mi przeszły na myśl o tańcu na balu. Byłam z Ashtonem, ale była tam też Gabriella i ten jej chłoptaś. Wiedział, że się go bałam.
Nie, nie, nie. Znowu o tym myślę! Stop! Lepiej zastanowię się w co się jutro ubiorę. 
Wybrałam nowe ubrania.
Ciekawe jak wygląda… Ciekawe czy ma kolczyk w wardze tak jak Luke… Ciekawe czy się zaprzyjaźnimy.

O równo 15 przybyłam pod fontannę, miejsce gdzie miałyśmy się spotkać. Znaleźć dziewczynę było trudno, ponieważ było tam dosyć dużo ludzi. Szukałam czerwonej torby przez 5 minut. Ujrzałam dziewczynę, miała blond włosy i oczywiście czerwoną torbę. Próbowałam przypomnieć sobie jej imię, żeby do niej zagadać. Kate? Christina? Caroline? Trudno, jakoś pójdzie.
- Hej, jestem Miley, a ty pewnie jesteś… - odwróciła się w moją stronę i szeroko uśmiechnęła. Już ją lubię.
- Kath – ah tak – Dziewczyna Luke’a. A ty jesteś dziewczyną Ashtona, prawda? – podała mi rękę.
Huh. Dziwna sytuacja. Co jej Luke naopowiadał…
- Właściwie to nie, ale przyjaźnię się z chłopakami.
- Oh, to sorki. Miło mi cię poznać! Spędzałam cały czas z Lukiem, a kiedy przyszedł mi powiedzieć, że następnego dnia zostawia mnie na kilka miesięcy to się załamałam, bo związałam się z nim trochę.
- Mogę powiedzieć ci to samo, haha.
Tyle, że nikt mi nie powiedział.
- Może wejdziemy do centrum handlowego? – zapytała
- Jasne.
Nie przyznałam się, że byłam ostatnio na zakupach tutaj. I tak nie mam lepszego pomysłu na spędzenie czasu.
Moje przypuszczenia się potwierdziły. Kath to bardzo miła dziewczyna. Nie ma tylko kolczyka w wardze. Wydaje się, że ma dużo przyjaciół przez jej charakter. Może Luke powiedział mi o niej, tylko po to bym ja nie była sama? Możliwe… Każdy z nich coś kombinuje dla mojego dobra… Albo nie dobra.
Gdy chodziłyśmy po sklepach spotkałyśmy dwie znajome Kath.
Jedna z nich miała kolczyk w wardze, ale spodobał mi się! Druga miała wytatuowane ramię.
Przedstawiłyśmy się sobie.
Ta z kolczykiem to Jo, a z tatuażami to Agnes. Mimo tego jak wyglądały też były miłe dokładnie tak jak Kath.
- Dzisiaj wieczorem jest impreza w domu Toma. Przyjdziesz? – zapytała mnie Jo.
- Hmm nie wiem…
- No dalej, pójdziesz ze mną! – zaproponowała Kath.
- W sumie to i tak nie mam nic innego do roboty, więc…
- Świetnie!
Odeszły w swoją strone, a my poszłyśmy do cukierni po lody.
- Wiesz, cieszę się, że pójdziesz ze mną. Poznasz moich i Luke’a znajomych… - powiedziała.
Wiedziałam! Luke to zrobił celowo, bym miała przyjaciół podczas gdy ich nie będzie. W sumie to było miłe wobec mnie, zwłaszcza że mało się widywaliśmy.
- Też się cieszę.
- Do imprezy zostały dwie godziny, więc może pójdziemy do KFC zjeść coś na szybko, a potem mogę pomóc ci wybrać strój na imprezę? Proszę, proszę!
- Huh, no dobra. Nie jestem dobra w wybieraniu strojów na różne imprezy.
- Znasz mnie, więc ten problem masz już z głowy!

Zrobiłyśmy tak jak powiedziała. Najpierw poszłyśmy zjeść coś do KFC, a następnie poszłyśmy do mojego domu. Przedstawiłam ją mamie. Znam Kath od kilku godzin, a naprawdę ją polubiłam.
Podczas gdy ja przeszukiwałam szafę, Kath siedziała na moim łóżku przypatrując się mi.
- Może to?
Pokiwała przecząco głową.
- A to?
Zmarszczyła nos.
Wstała i podeszła do mnie. Chwilę rozejrzała się po szafie, a następnie wyciągnęła z niej moją czarną spódniczkę i top.
- Masz załóż to – podała.
Nie protestowałam. Nie było to ani skąpe ani nieprzyzwoite. W łazience się przebrałam, a gdy wróciłam zastałam Kath z prostownicą w ręku i kosmetyczką w drugiej dłoni.
- Czas na makijaż. – pokazała mi dłonią bym usiadła na krześle naprzeciwko jej.
Zrobiłam jak kazała.
- Kiedy ty się przebierzesz? – zapytałam
- Pójdziemy zaraz do mnie, mi to zajmie chwilę.
- Mieszkasz sama? – byłam ciekawa. Zbyt ciekawska.
- Nie, ze starszym bratem. Ile masz tak ogółem lat, że mieszkasz z mamą?
- Za miesiąc będę miała osiemnastkę.
- To jestem rok starsza! – wyrzuciła ręce w powietrze – Przynajmniej raz. Zazwyczaj wszyscy są rok albo dwa lata starsi ode mnie.
- Czyli będę najmłodsza…

Kath skończyła mi robić makijaż i włosy i wszystko wyglądało tak pięknie. Powiedziałam mamie wprost, że idę na imprezę, a ona przyjęła to spokojnie i powiedziała, że w końcu mam wakacje. Pojechałyśmy do domu Kath, a jej wszystko zajęło 10 minut. Nie wiem jakim cudem, ponieważ sama pomogła mi się ubrać i robić makijaż w prawie godzinę.


____________________________________________________________
Jeśli jesteście ciekawi, zajrzyjcie w zakładkę "obsada" na samej górze. Trochę czasu zajęło mi szukanie osób, więc byłoby mi miło :) 

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze i za to, że po prostu tutaj jesteście! :) 
Kocham bardzo!


Jeśli macie jakieś uwagi, śmiało piszcie :) 
DZIĘKUJĘ.

1 komentarz: