sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 17.

Rozdział dedykowany mojej kochanej @_The_Evil_Angel, która ma dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego! ♥

- Na pewno nie chcesz, żebym pojechała z tobą na lotnisko? – zapytała mnie mama, kiedy stałam z walizką przed domem czekając na Kath i jej brata.
- Nie, przyjeżdża Tyler, brat Kath, a nie wiem czy on później odwiezie cię z powrotem.
- Masz rację.
Chwilę później podjechali pod nasz dom. Tyler wysiadł, by wziąć moją walizkę i zapakować do bagażnika. Na ulicy było cicho, nikogo nie było, spotkaliśmy się o 5:40, by dojechać na lotnisko o szóstej. Przytuliłam mamę na pożegnanie i wsiadłam na tylne siedzenia w samochodzie Tyler’a.
Kath była cicho, ale to tylko dlatego, że w którymś momencie wybuchnie i będzie skakać z radości. Wiem to. Ja natomiast byłam zmęczona. Nie mogłam zasnąć, dlatego że ciągle myślałam o dzisiejszym dniu. Noc mi ciągnęła się bardzo długo. Dojechaliśmy na lotnisko w piętnaście minut. Tyler wyciągnął nam walizki.
- Macie wszystko? Bilety, pieniądze?
- Tak – powiedziałyśmy jednocześnie.
- To do zobaczenia za kilka dni – przytulił Kath a mi tylko pomachał.
Zorientowałyśmy się, gdzie mamy przyjść za około godzinę, a następnie poszłyśmy do kawiarni. Zamówiłam kawę, bo bez niej zasnęłabym. Jest to mój pierwszy lot tak daleko. Nigdy nie byłam w Ameryce. Cieszę się tak bardzo, że tam lecimy.
Podczas gdy ja piłam kawę, Kath jadła muffinkę.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Mhm… - mruknęła
- Jak się poznaliście z Lukiem? – zapytałam popijając kawę
- To długa historia… Wpadliśmy na siebie na jednej z ulic. Od razu mi się spodobał. Widocznie ja jemu też, bo poprosił mnie o mój numer telefonu, a później zaprosił mnie na randkę. I tak to się zaczęło.
- Wow, oto historia prawdziwej miłości – zaśmiałam się, a ona dla żartów się ukłoniła.
- A wy wszyscy jak? – zapytała o to samo
- Hm, poznałam Caluma w szkole. Trafiliśmy do tej samej klasy. Siedziałam sama, a on podszedł i zapytał czy może ze mną usiąść. Zgodziłam się. I tak na prawie każdej lekcji. Później zaczęliśmy wychodzić po szkole, ale nic tylko przyjaźń. Później zniknął. Nie miałam z nim żadnego kontaktu ponad dwa miesiące i wtedy wrócił… Przedstawił mi swój zespół i nawet nie wiem kiedy tak się zżyłam z nimi.
Prawda. Kiedy to się stało? Znam się z pozostałą trójką pół roku. Pamiętam kiedy Calum mi ich przedstawiał. Byłam taka szczęśliwa… Wciąż jestem.
Trochę pogadałyśmy a czas zleciał szybciej niż myślałam i znalazłam się w samolocie. Kawa nie podziałała, ponieważ cały lot przespałam. Obudziłam się wtedy, gdy lądowaliśmy. W tamtym momencie Kath wybuchła emocjonalnie.
- Widzisz jak tu pięknie, o mój boże. Niedługo zobaczę swojego misia! To się dzieje naprawdę, czy ja śnię?
Nie odezwałam się nic, tylko śmiałam. Miałam te same emocje.
Lotnisko w LA było ładniejsze niż w Sydney. Szukałyśmy kogoś, kto po nas przyjechał. Wiedzieli o której godzinie mamy lot, więc powinni wiedzieć. Nie wiem nawet która jest tutaj godzina, zapytam później któregoś z chłopaków. Chodziłyśmy po lotnisku z walizkami, aż w końcu zobaczyłam Michael’a.
- Mike! – skoczyłam i zaczęłam biec w jego stronę!
- Czeeeść! Jak ja cię dawno nie widziałem! – przytulił mnie.
Zaraz potem doszła do nas Kath.
- Wow, Miley jesteś dość szybka.
Przedstawiłam ich sobie, a następnie wsiedliśmy do mini busa, około dziesięcioosobowego.  Dowiedziałam się, że tutaj jest piętnasta, więc kilka godzin mojego życia gdzieś sobie pofrunęły i nigdy ich nie złapię. Jechaliśmy do hotelu, gdzie mieliśmy spędzić kilka dni. Hotel był już opłacony, bo „jesteśmy w trasie i mamy kupę kasy”. Tak… Nie wiedziałam, gdzie był Calum ani Luke i dlaczego akurat Michael przyjechał po nas z kierowcą mini busem.
Dotarliśmy do hotelu w ciągu piętnastu minut. Michael dał nam kluczyk do pokoju, jak się okazało miałyśmy mieć razem. Powiedział nam, że spotkamy się w restauracji o dziewiętnastej, czyli za cztery godziny. Mi to pasuje, wzięłabym jakiś prysznic i chwilę odpoczęła. Tylko dlaczego jeszcze nie widziałam się z pozostałą trójką? Kath też była zdezorientowana. Dziewczyna pierwsza poszła do łazienki. Czekając na swoją kolej wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam, że tuż obok hotelu był ładny park z placem zabaw dla dzieci. Chciałabym się wybrać na spacer, poznać tutejszych ludzi i zobaczyć okolicę. Poczekam na blondynkę i zapytam ją o zdanie.
Przyszykowałam sobie ubrania na przebranie i siedziałam na fotelu czekając na swoją kolej. Wariowałam od myślenia o tym, że jestem tutaj w LA, a nadal nie widziałam swoich przyjaciół. Wyciągnęłam telefon i napisałam sms’a do Caluma.

Ja: Dlaczego się jeszcze z tobą nie widziałam?

Kath wyszła z łazienki, więc wzięłam przygotowane wcześniej rzeczy i zdecydowałam się na zimny szybki prysznic, bym tak długo nie spała.
Powiedziałam Kath o swoich planach związanych z spacerem, a ona zgodziła się iść ze mną. Ubrałam koszulkę bez rękawków, szorty oraz vansy. Zabrałam ze sobą torebkę z portfelem oraz telefonem.
Usiadłyśmy na ławce pomiędzy skateparkiem a placem zabaw. Było świetnie, słońce grzało, brakowało tylko basenu, by się wykąpać w nim. Zauważyłam kogoś znajomego jadącego na deskorolce. To był Ashton. Nie zauważył nas, więc krzyknęłam jego imię. Odwrócił się w naszą stronę, a ten zrobił zaskoczoną minę. To było bezcenne. Podjechał do nas.
- Cześć! Co tu robisz? Co robisz w LA? Co robisz w Ameryce? – zapytał siadając obok mnie na ławce. Nie wiedział jak się przywitać. Zauważyłam, że odruchowo chciał się przytulić, jednak nie zrobił tego. A szkoda…
Razem z Kath spojrzałyśmy zdezorientowane na siebie.
- To nic nie wiedziałeś, że przyjeżdżamy? – odpowiedziałam pytaniem
- Nie – pokiwał głową – Ale to była miła niespodzianka – uśmiechnął się – Pewnie jesteś tą tajemniczą dziewczyną Luke’a, co? – zwrócił się do Kath
- Tak, jestem Kath – podali sobie dłoń – I czemu tajemniczą?
- Nikomu o tobie nic nie powiedział.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu pochodzący z torebki, więc wyjęłam go i zobaczyłam, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomość.

Cal: Jak to? Już jesteście w hotelu? Cholera, zaspaliśmy.
Zaśmiałam się i pokazałam wiadomość Kath. Ta zareagowała tak samo jak ja chwilę wcześniej.
Ja: Aktualnie jesteśmy w parku, ale już wracamy do hotelu.
Ashton podniósł swoją deskorolkę i szedł z nami. Za nim też się stęskniłam. Mam tylko inne uczucia.. Eh, nieważne. Zaraz się spotkam z Calumem i po raz pierwszy zobaczę Kath i Luke’a razem.
Ashton był cicho. Jakby był nieśmiały albo dopiero nas poznał i nie wiedział o czym z nami rozmawiać. Było niezręcznie między nami. Kath szła podekscytowana, a my byliśmy cicho. Zobaczyliśmy Luke’a i Caluma stojących tuż przed szklanymi drzwiami hotelu. Kath pobiegła w stronę chłopaków. Rzuciła się na szyję blondyna. Wyglądali tak świetnie razem, byli tacy zakochani w sobie. Calum pomachał mi śmiejąc się, a ja przyśpieszyłam kroku. Lekko go przytuliłam.
- Hej – powiedziałam mu do ucha. Tęskniłam tak bardzo za tym jego zapachem.
- Cześć Miley.
Kiedy już puściliśmy się, Ashton dołączył do nas.
- Czemu spaliście o tej porze? – zapytał
- Chcieliśmy się wyspać, żeby w nocy zwiedzać miasto – wytłumaczył Luke drapiąc się po karku.
- Aw, tak bardzo romantycznie – zapiszczała Kath. Okej, nie znałam jej od tej strony.
Zauważyłam na dłoniach Caluma czarny tusz. Tatuaże. Na prawej dłoni rozpoznałam inicjały jego matki, a na lewej ojca.
- Wytatuowałeś sobie inicjały rodziców?
- Nie tylko. – Pokazał mi palec serdeczny, a na nim były inicjały MJP. To moje inicjały! Tylko skąd zna moje drugie imię? Nigdy go nie przedstawiałam, nawet jemu.
- Miley Julie Peterson. – powiedział
- Skąd znasz moje drugie imię?
- Było napisane w dzienniku lekcyjnym, nie tylko ja z klasy o nim wiem.
Nie pomyślałam o tym.
- Aw, jakie romantyczne – powiedział cicho Ashton. Chyba tylko ja go usłyszałam. Nie wiem, jest zazdrosny? A może zły?
Nie obchodzi mnie to teraz.
Kath i Luke niemal na kolanach błagali mnie, bym zamieniła się pokojem z nim. Czyli wyszłoby na to, że Luke i Kath będą razem, a ja musiałabym być z Calumem. Zgodziłam się, bo nie mogłam dłużej patrzeć na ich proszące oczy.

Nie wiem jak się zachowywać, Calum zrobił sobie tatuaż z moimi inicjałami na zawsze. Jest moim przyjacielem, fakt. Ale co jeśli pokłócilibyśmy się? Czasami tak jest. Nie, żebym tego chciała. To miłe, że zrobił coś takiego dla mnie.
Calum wyszedł z łazienki. W samym ręczniku. Szybko się odwróciłam.
- Wiesz, mógłbyś się ubrać w łazience, nie mieszkasz tu z Lukiem. – powiedziałam
- Spokojnie, zapomniałem tylko wziąć z walizki ubrań. Nie wiedziałem, że się tak wstydzisz – zaśmiał się
- Oh spadaj.
Wrócił do łazienki, a po chwili z niej wyszedł. Ubrany.
- Gotowa na kolację? – zapytał
- Tak.
Nikt się nie przebierał, ponieważ miała to być zwykła kolacja ze wszystkimi. Czyli cały zespół i my, dziewczyny. Gdy zeszliśmy do restauracji, czekaliśmy tylko na zakochaną parę. Spóźnili się tylko trzy minuty, więc było okej.
Siedzieliśmy przy okrągłym stole, naprzeciwko mnie siedział Ashton i Mike, po mojej prawej stronie Kath, obok niej Luke, a po lewej stronie Calum.
Kolacja była przepyszna, zamówiłam kurczaka z frytkami, bo oczywiście chłopaki mi tak doradzili. Nadszedł czas na deser, wzięłam specjalność szefa kuchni.
Ashton co chwila dziwnie się na mnie patrzył, jakby chciał coś powiedzieć, ale się bał.
W końcu się odważył.
- Muszę wam wszystkim coś powiedzieć – zaczął, spoglądając w moją stronę – Zrobiłem coś bardzo złego Miley i Calumowi.
- Ashton nie mów – powiedziałam
Nie chciałam tego słuchać. Wybaczyłam mu, czemu on dalej to ciągnął? Zapomniałam o tym wszystkim, musi mi o tym przypominać?
- Muszę, Miley. To co zrobiłem, było okropne. – zamknął oczy i westchnął – Pamiętacie Gabriellę? To ja ją zatrudniłem.
Wszystkie oczy pokierowały się w moją stronę, kiedy wstałam. Czułam ten sam ból, jak wtedy kiedy Ashton powiedział mi o niej pierwszy raz. Łzy napływały do moich oczu, a ja nawet nie panowałam nad tym co robię. Po prostu nie chciałam tutaj być.
Podziękowałam za kolację i wróciłam do pokoju.

__________________________________________________
Hm, znowu mi się nie podoba, nie zwracajcie już na mnie uwagi...

Zostawcie ślad po sobie, bym wiedziała, że piszę dla kogoś, a nie dla siebie :) 

Wszystkiego najlepszego Ela! 
Jak tam nastawienia do szkoły? :) 

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 16.

Kath jest rok starsza ode mnie, ale ma już prawo jazdy. Wiem to, ponieważ podjechałyśmy jej samochodem pod dom jej kolegi Toma. Weszłyśmy bez pukania, a z zewnątrz było słychać już muzykę. Podszedł do nas uśmiechnięty brunet, który wyglądał całkiem nieźle.
- Kaaaath! Witam na imprezie – przywitał się
- Hej, przyszłam z koleżanką, to Miley – pokazała na mnie – Miley, to Tom.
- Hej – podaliśmy sobie dłoń
- Chcecie drinka? – zaproponował
- Nie, dzisiaj prowadzę.
- Ah tak, a ty Miley?
- Nie, dzięki.                               
- No weeeź, chyba nie prowadzisz nie?
- Stary, daj spokój. Dopiero co poznałam dziewczynę, a już mi ją odstraszasz.
Eh, dzięki Kath? Ciekawe co będzie się dalej działo… Na razie nie podoba mi się. Nigdy nie chodziłam na imprezy, więc to jest główny powód.
Weszłyśmy do salonu, tak sądzę. Podbiegły do nas Jo i Agnes.
- Pięknie wyglądasz Miley – sprawiła mi komplement Agnes.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się.
- Widziałyście gdzieś Toma? – zapytała
- Tak, jest tam – odezwała się Kath.
- Ona na niego leci – szepnęła mi.
Dowiedziałam się, że Kath i Luke rzadko chodzili na imprezy, ale jeśli już to najczęściej były to imprezy u Toma, bo podobno są najlepsze.

Następnego dnia obudziła mnie Kath dzwoniąc do mnie. Spojrzałam na zegar, była dziewiąta.
- Halo?
- Miley, musisz do mnie szybko przyjechać! Dzwonił Luke i powiedział, że ma coś dla nas obu i kurier zaraz będzie u mnie!
- Okej, poczekaj chwilę.
Ubrałam dżinsy i sweter, ponieważ dzisiaj padało.
Wczorajsza impreza była dość fajna. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Ludzie pili, ale było kilka trzeźwych osób. Grali w bilarda, a także piwnego ping-ponga. Myślałam, że będzie gorzej, ale myliłam się. Naprawdę polubiłam tych ludzi. Myślę, że mogłabym spędzić z nimi wakacje. Do domu Kath miałam dosyć blisko, bo jak się okazało mieszka z bratem przy ulicy obok mojej.
Drzwi otworzył mi nieznany mężczyzna. Pewnie to był brat Kath.
- Em, cześć. Jestem Miley, ja do Kath. – przywitałam się i podałam dłoń.
- Tyler – podał mi dłoń – wejdź, Kath czeka na ciebie, właśnie odebrała paczkę.
Pokazał mi, bym weszła na górę, do jej pokoju.
Drzwi były otwarte, więc po prostu weszłam.
- Hej
- Cześć, siadaj! Jestem podekscytowana trochę, nie mam pojęcia co to może być, ale Luke powiedział, że nam obu powinno się to spodobać.
- Na co czekasz? Otwieraj! – pogoniłam ją.
Kath przecięła opakowanie i wyjęła z niej kopertę.
- Tylko to?
Otworzyła kopertę, ale nie zajrzała do środka. Podała mi ją.
- Masz, ty otwórz.
Wyciągnęłam z niej jakieś 3 papiery. Spojrzałam na to i zaczęłam śledzić tekst na nich. To były dwa bilety do Los Angeles! Pokazałam to Kath, a ona zaczęła piszczeć i skakać. Trzecia kartka to był list.
„Data to 3 lipca. Czekamy na Was. Luke”
To za dwa dni!
- Kath, co się dzieje…
- Jedziemy do LA! – krzyknęła i wybiegła z pokoju.
To oznacza, że zobaczę się z nimi! Stęskniłam się. To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam! Ciekawe na ile jedziemy.
Na laptopie Kath zobaczyłam, że włączył się skype. Dzwonił Luke.
Zawołałam ją, a ona szybko odebrała.
Na ekranie pojawił się Luke i Calum, było u nich trochę ciemniej niż u nas.
- Cześć dziewczyny!
- Luke… Te bilety! Ja cię kręcę, kocham cię!
- Ja ciebie też kocham skarbie.
Aw, to jej słodkie. Oni są słodcy. Luke musiał stęsknić się za dziewczyną.
- Widzę, że szybko się zaprzyjaźniłyście – zauważył Calum.
- Nie słyszałeś? Kiedy blondynka przyjaźni się z brunetką to przebijają wszystkie przyjaźnie. – zaśmiałam się.
- Nie wiem z czego bardziej się cieszyć… Z tego, że przyjeżdżacie czy z tego, że się  przyjaźnicie – powiedział Luke
- A czemu by nie z obu? – zaśmiała się Kath.
- Musimy już spać, ale do zobaczenia za dwa dni!
- Czekajcie! Na ile dni przyjeżdżamy? – zapytałam
- Na około pięć dni – odpowiedział mi Cal.
- Dobra, chyba zacznę się pakować już dziś! – krzyknęła podekscytowana blondynka.
- Dobranoc Wam chłopaki! Pozdrówcie resztę – powiedziałam.
- Dobranoc – powiedzieli jednocześnie i się rozłączyli.
Przytuliłyśmy się, a następnie przybiłyśmy sobie piątki.
- Jedziemy do LA suki!

- Mamo, nie zgadniesz co się stało! – wbiegłam do domu.
- Co się stało? – wytarła ręce w pobliską ścierkę. Robiła coś do jedzenia.
- Luke mi i Kath przesłał bilety i za dwa dni jadę do Los Angeles!
- Czekaj, czekaj – westchnęła – Jaki Luke i jaka Kath?
- Mamo… Ten z zespołu Cala, byłam z nim pod namiotami. A Kath to jego dziewczyna.
- Aaa ten.
- Więc? – poganiałam ją
- Więc co? – udawała, że nie wie o co chodzi
- Mamo! Mogę jechać, proszę?
- Skoro ty się tak stęskniłaś za nimi po kilku dniach rozłąki to ja się martwię co to będzie po 3 miesiącach…
- Wytrwam! Proszę mamo, mam wakacje!
- No okej! Ale przywieź mi coś.
- Dziękuję! – przytuliłam ją najmocniej jak się dało.
Zjadłyśmy wspólnie obiad, a później usiadłyśmy na kanapie przed telewizorem oglądając jakiś program kulinarny.
- Boże, nie wierzę, że to się dzieje. – odchyliłam głowę do tyłu na kanapie, śmiejąc się.
- Może ci zmierzyć gorączkę?
- Ha ha ha, nie śmieszne. Po prostu stęskniłam się.
- Jesteś pewna, że ty i Calum to tylko przyjaźń? – uniosła brew
- Mamo! Nie zaczynaj znów tego samego tematu… Stęskniłam się za nimi wszystkimi. Za Calumem, Michael’em, Lukiem i Ashtonem.
Tak, powiedziałam to. I chyba nie skłamałam. Poza tym jednym sms’em od niego nic… Chciałam odpocząć, ale myślałam, że będzie się bardziej starał naprawić to co zepsuł. Chciałam mu pomóc w tym, nie mówiąc nic chłopakom. Calum się nie liczy. Calum to taka moja przyjaciółka od wszystkiego. Zawsze był nią. Kiedy pojawił się w moim życiu, zaczęłam poznawać co to jest zabawa. Właściwie to nie tylko zabawa. Kiedyś poszliśmy do jakiegoś opuszczonego domu. Oczywiście nie można było tam wchodzić, bo „grozi zawaleniem”. Wtedy Calum wystraszył mnie prawie na śmierć. Kazał mi czekać w jednym miejscu, a później pojawił mi się udając, że się dusi. Zapiszczałam, a on tylko się śmiał. Niestety mój pisk usłyszeli inni i za chwilę przyjechała policja. Nie złapała nas, bo zaczęliśmy uciekać. Ten dzień zapamiętam do końca życia.
Włączyłam laptopa i sprawdziłam w Internecie co warto zobaczyć w LA. Oprócz spędzania czasu z chłopakami i chodzeniem na zakupy z Kath, mam zamiar także coś zwiedzić. Uwielbiam podróżowanie.
Nastał wieczór. Kath zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, bym ubrała jakieś ciepłe spodnie i bluzę, ponieważ zaraz po mnie będzie i razem z jej znajomymi jedziemy nad jezioro oglądać gwiazdy. Rzeczywiście, niebo dzisiaj jest bezchmurne i wygląda pięknie tuż obok pełni księżyca. Ubrałam się tak jak kazała Kath. Chwilę później dostałam sms’a, że czekają pod moim domem. Wyszłam z domu i zobaczyłam dwa samochody. Poznałam czerwone auto Kath. Miejsce koło kierowcy było zajęte, więc usiadłam z tyłu. W aucie były wcześniej poznane mi osoby, czyli : z przodu Kath i Jo, a z tyłu Agnes i Tom. Czyli poznam dzisiaj nowych ludzi, którzy jadą w drugim samochodzie.
Gdy dotarliśmy na miejsce z drugiego samochodu wyszły 4 osoby. Tina i Chris którzy są parą, Adam, który jest gejem oraz Dan. Wszyscy przedstawili mi się, a Kath mi później wszystko o nich opowiedziała, dlatego tyle wiem.
Poszliśmy w miejsce, gdzie było dosyć wysoko, dlatego że dopiero gdybyśmy spojrzeli w dół, zobaczylibyśmy jezioro. Byliśmy sami.
Rozłożyliśmy koce, a ja położyłam się na jednym tuż obok Kath i Jo.
- Patrzcie! Spadająca gwiazda! – krzyknęła Jo i podniosła rękę do góry, by pokazać.
- Jo, jest początek lipca, a nie sierpień. Niemożliwe – parsknął śmiechem Adam.
Chłopcy postanowili zrobić ognisko, a my w piątkę patrzałyśmy się i śmiałyśmy z nich. Jak się okazało mieli tylko jedną zapalniczkę, ponieważ tylko Adam pali. W sumie dobrze, że tylko on. Nie lubię papierosów.
Ognisko dało trochę ciepła, a robiło się naprawdę zimno, więc mogliśmy dłużej spędzić ze sobą czas. Mimo, że nigdy nie miałam tak dużej grupy przyjaciół, naprawdę podobało mi się i byłam szczęśliwa z nimi. A fakt, że do LA nie jadę sama, tylko z Kath sprawia, że jestem jeszcze bardziej szczęśliwsza. Zwłaszcza, że nie będę sama z chłopakami. Czasami naprawdę potrzebowałam koleżanki.
- Naprawdę się cieszę, że jadę z tobą do LA – powiedziałam po cichu do Kath, gdy wszyscy inni robili coś innego.
Tina i Chris całowali się, Dan rozśmieszał Adama, mówiąc mu głupie kawały, Agnes próbowała zbliżyć się do Toma, a Jo tylko się z niej śmiała.
- Ja też się cieszę, jutro już się zaczynam pakować.
- No chyba będziesz musiała, bo na bilecie jest godzina ósma rano, co oznacza że będziemy musiały być na lotnisku o szóstej, co oznacza…
- Ósma rano? Czy Luke sobie żartuje?
- Raz możesz się poświęcić – powiedziałam – Chyba.
- Chyba – zaśmiała się
Gdy Tina i Chris skończyli się całować zobaczyli jak martwo jest tutaj, więc zadecydowali powrót do domu.
Usiedliśmy w takich samych miejscach jak poprzednio. Kath podwiozła mnie pod sam dom, a ja wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko. To był długi dzień i byłam bardzo zmęczona.
Wiadomość, że zobaczę Caluma, Mike’a mnie uszczęśliwia. Jest tylko jeszcze jedna sprawa. Muszę porozmawiać z Ashtonem. Dla siebie. Chcę wiedzieć co dalej. Przede wszystkim chcę się pogodzić. Zapomnieć o wszystkim i być szczęśliwą tak jak jestem teraz. Niech tak pozostanie na zawsze.

________________________________________
Sprawdźcie obsadę :) 

Powiem Wam, że dopiero teraz zaczynają podobać mi się moje rozdziały. Chodzi o treść i pisownię. Kiedyś leciałam na samych dialogach, nie umiałam opisywać. Teraz bardziej się staram.

Hej, kurcze, jeden komentarz pod ostatnim rozdziałem? Co jest? :( 
Chcę wiedzieć dla kogo piszę! Zostaw jakiś ślad po sobie :) 
Nie ma sensu pisać dla nikogo, a mam pomysły na dalsze rozdziały!

twitter autorki ---> https://twitter.com/TomlinIga 






czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 15.

Wstałam zadowolona z siebie, ponieważ przespałam całą noc, bez myślenia o Ashtonie.
Mama zaproponowała mi wspólne zakupy w centrum, a ja od razu się zgodziłam, bo nie mam koleżanki od tego.
Mama chyba dostała większą wypłatę, ponieważ sama zaproponowała, że może mi kupić sukienkę. Przyda mi się, bo mam tylko jedną od Ashtona.
Chciałabym się spotkać z Calumem i uzgodnić z nim plany na wakacje, skoro nie chcą nigdzie jechać w trasę.
Pomogłam mamie w wyborze dwóch bluzek, a sama kupiłam sukienkę w moim ulubionym kolorze, czyli niebieskim i nową parę spodni.
Usiadłyśmy w kawiarni w centrum, by chwilę odpocząć, wypić kawę i ruszyć do domu.
- Idziesz dzisiaj do Caluma? – zapytała mama
- Nie, zmęczona jestem. Jutro pójdę.
- No dobrze. - wzięła łyk kawy - Miley, jeśli chcesz pogadać ze mną, to pamiętaj, że ja zawsze jestem. Widzę, że coś się dzieje.
- Dzięki mamo. Nie chcę o tym gadać, chcę zapomnieć. I powiem, że udaje mi się! – uśmiechnęłam się

Kolejna noc się do mnie nie uśmiechnęła, ponieważ nie przespałam połowy. W środku nocy dostałam smsa. Od nikogo innego jak od Ashtona.
„ Dziękuję, że nie powiedziałaś chłopakom. Tęsknię”
Potem już nie zasnęłam.
Dzwoniłam do Caluma cały dzień, ale nie odbiera. Postanowiłam, że przejdę się do niego, bo po co mam marnować kolejny dzień.
Drzwi otworzyła mi mama Caluma.
- Dzień dobry, ja do Cala – przywitałam się
- Jak to do Caluma? – zapytała zdezorientowana
- A co, nie ma go?
- To ty nic nie wiesz? Wejdź proszę – wpuściła mnie do środka.
A co mam nie wiedzieć? Co się dzieje? O matko, przedwczoraj przepraszał mnie za coś i miałam się o tym dowiedzieć wczoraj. Niby nic nie zrobił Ashtonowi, bo napisał w nocy. Kurde, co się dzieje!
- Nie mam pojęcia czemu mój syn nic ci nie powiedział, ale wyjechali wczoraj w trasę do Ameryki – powiedziała podając mi szklankę wody
- Jak to wyjechali? Na długo?
- 4 miesiące.
Zakrztusiłam się. Co do cholery? Ameryka? 4 miesiące? Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? O nie, to się dzieje kolejny raz! Nie, nie, nie! To pewnie jakiś żart, pewnie schował się w szafie i zaraz wyskoczy i mnie wystraszy.
- A- ale… Dlaczego… - miałam łzy w oczach, a niestety pani Hood to zauważyła.
- Ja nic nie wiem, Miley. Możesz do niego zadzwonić na skype, jest wieczór, więc odbierze.
- Dziękuję.        
Pani Joy włączyła mi laptopa i zalogowała się na swojego skype. Następnie zostawiła mnie samą i wyszła z salonu. Kliknęłam „zadzwoń” a serce biło mi jak oszalałe. Odebrał.
- Cześć ma… Miley?
Nie odezwałam się. To prawda. Wyjechał. Wyjechał nic mi nie mówiąc.
- Ja ci to wytłumaczę, okej? To nie tak jak myślisz. Nie mogłem nic ci powiedzieć, nikt nie mógł.
Nie wytrzymałam napięcia, popłakałam się.
- Dlaczego? – odezwałam się
- Zabronił mi palant. Przysięgam Miley nie chciałem tego robić, nie kolejny raz.
- Ale ja nic nie rozumiem… Mieliście nie wyjeżdżać, mieliśmy spędzić razem wakacje!
- Nie mogłem nic zrobić. Próbowałem. Obiecuję ci, Miley, będę dzwonić do ciebie codziennie, nie chcę znów stracić kontaktu z tobą.
- Ja też nie. Nie mogę się tylko z tym pogodzić, że cię tu nie ma. Na tak długi czas.
- To szybko zleci, zobaczysz.
- Z kim ja spędzę swoje osiemnaste urodziny? Bez was będą do kitu…
- Myśl pozytywnie, okej? Nie smuć się już, będę dzwonić codziennie. Przepraszam cię bardzo. Sam nie chcę tutaj być. Zwłaszcza, że Ashton jest tu z nami.
- Dzięki, że im nie powiedziałeś. Pewnie jest szczęśliwy.
- Skąd wiesz, że nie powiedziałem?
- Napisał do mnie w nocy. Teraz już wiem czemu tak późno. Strefy czasowe.
- Taa… Będę dzwonił rano, czyli u was będzie wieczór. Muszę teraz iść na próbę. Trzymaj się i przepraszam.
- Cze…
- Czekaj! Luke coś chce od ciebie.
Luke? Huh, ciekawe czego chce.
- Cześć Miley. Mam sprawę. Moja dziewczyna Kath została sama tak jak ty.
- Dzięki Luke, wcale nie przypominasz mi o tym.
- Sorry – zaśmiał się – Może chcesz się z nią spotkać? Mówiłem jej o tobie, jak chcesz mogę ci wysłać smsem jej numer.
- No wyślij.
- Dzięki! Uwielbiam cię.
- Bez przesady – przewróciłam oczami na żarty
- Cześć.
Rozłączyliśmy się. Pani Hood weszła do salonu.
- Ooo, już widzę, że sobie wszystko wyjaśniliście, bo jesteś weselsza – pogłaskała mi plecy
- Tak, dziękuję pani bardzo. Muszę wracać do domu.
- Wpadnij kiedyś z mamą na obiad.
- Dziękuję, powiem jej – uśmiechnęłam się.
Mimo tego, że moi przyjaciele wyjechali wracałam do domu szczęśliwa. Dostałam smsa od Luke’a z numerem jego dziewczyny. Spotkam się z nią i jestem przez to podekscytowana. W drodze powrotnej zadzwoniłam do niej. Miała bardzo sympatyczny głos. Umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień przy fontannie w centrum. Powiedziała mi, że będzie trzymała czerwoną torbę, to będzie znak rozpoznawczy. Ciekawa jestem jak Luke się z nią poznał. Opcji jest wiele, ponieważ z zespołu to z Lukiem najmniej się widywałam. Jednak na bal sylwestrowy przyszedł sam. Dreszcze mi przeszły na myśl o tańcu na balu. Byłam z Ashtonem, ale była tam też Gabriella i ten jej chłoptaś. Wiedział, że się go bałam.
Nie, nie, nie. Znowu o tym myślę! Stop! Lepiej zastanowię się w co się jutro ubiorę. 
Wybrałam nowe ubrania.
Ciekawe jak wygląda… Ciekawe czy ma kolczyk w wardze tak jak Luke… Ciekawe czy się zaprzyjaźnimy.

O równo 15 przybyłam pod fontannę, miejsce gdzie miałyśmy się spotkać. Znaleźć dziewczynę było trudno, ponieważ było tam dosyć dużo ludzi. Szukałam czerwonej torby przez 5 minut. Ujrzałam dziewczynę, miała blond włosy i oczywiście czerwoną torbę. Próbowałam przypomnieć sobie jej imię, żeby do niej zagadać. Kate? Christina? Caroline? Trudno, jakoś pójdzie.
- Hej, jestem Miley, a ty pewnie jesteś… - odwróciła się w moją stronę i szeroko uśmiechnęła. Już ją lubię.
- Kath – ah tak – Dziewczyna Luke’a. A ty jesteś dziewczyną Ashtona, prawda? – podała mi rękę.
Huh. Dziwna sytuacja. Co jej Luke naopowiadał…
- Właściwie to nie, ale przyjaźnię się z chłopakami.
- Oh, to sorki. Miło mi cię poznać! Spędzałam cały czas z Lukiem, a kiedy przyszedł mi powiedzieć, że następnego dnia zostawia mnie na kilka miesięcy to się załamałam, bo związałam się z nim trochę.
- Mogę powiedzieć ci to samo, haha.
Tyle, że nikt mi nie powiedział.
- Może wejdziemy do centrum handlowego? – zapytała
- Jasne.
Nie przyznałam się, że byłam ostatnio na zakupach tutaj. I tak nie mam lepszego pomysłu na spędzenie czasu.
Moje przypuszczenia się potwierdziły. Kath to bardzo miła dziewczyna. Nie ma tylko kolczyka w wardze. Wydaje się, że ma dużo przyjaciół przez jej charakter. Może Luke powiedział mi o niej, tylko po to bym ja nie była sama? Możliwe… Każdy z nich coś kombinuje dla mojego dobra… Albo nie dobra.
Gdy chodziłyśmy po sklepach spotkałyśmy dwie znajome Kath.
Jedna z nich miała kolczyk w wardze, ale spodobał mi się! Druga miała wytatuowane ramię.
Przedstawiłyśmy się sobie.
Ta z kolczykiem to Jo, a z tatuażami to Agnes. Mimo tego jak wyglądały też były miłe dokładnie tak jak Kath.
- Dzisiaj wieczorem jest impreza w domu Toma. Przyjdziesz? – zapytała mnie Jo.
- Hmm nie wiem…
- No dalej, pójdziesz ze mną! – zaproponowała Kath.
- W sumie to i tak nie mam nic innego do roboty, więc…
- Świetnie!
Odeszły w swoją strone, a my poszłyśmy do cukierni po lody.
- Wiesz, cieszę się, że pójdziesz ze mną. Poznasz moich i Luke’a znajomych… - powiedziała.
Wiedziałam! Luke to zrobił celowo, bym miała przyjaciół podczas gdy ich nie będzie. W sumie to było miłe wobec mnie, zwłaszcza że mało się widywaliśmy.
- Też się cieszę.
- Do imprezy zostały dwie godziny, więc może pójdziemy do KFC zjeść coś na szybko, a potem mogę pomóc ci wybrać strój na imprezę? Proszę, proszę!
- Huh, no dobra. Nie jestem dobra w wybieraniu strojów na różne imprezy.
- Znasz mnie, więc ten problem masz już z głowy!

Zrobiłyśmy tak jak powiedziała. Najpierw poszłyśmy zjeść coś do KFC, a następnie poszłyśmy do mojego domu. Przedstawiłam ją mamie. Znam Kath od kilku godzin, a naprawdę ją polubiłam.
Podczas gdy ja przeszukiwałam szafę, Kath siedziała na moim łóżku przypatrując się mi.
- Może to?
Pokiwała przecząco głową.
- A to?
Zmarszczyła nos.
Wstała i podeszła do mnie. Chwilę rozejrzała się po szafie, a następnie wyciągnęła z niej moją czarną spódniczkę i top.
- Masz załóż to – podała.
Nie protestowałam. Nie było to ani skąpe ani nieprzyzwoite. W łazience się przebrałam, a gdy wróciłam zastałam Kath z prostownicą w ręku i kosmetyczką w drugiej dłoni.
- Czas na makijaż. – pokazała mi dłonią bym usiadła na krześle naprzeciwko jej.
Zrobiłam jak kazała.
- Kiedy ty się przebierzesz? – zapytałam
- Pójdziemy zaraz do mnie, mi to zajmie chwilę.
- Mieszkasz sama? – byłam ciekawa. Zbyt ciekawska.
- Nie, ze starszym bratem. Ile masz tak ogółem lat, że mieszkasz z mamą?
- Za miesiąc będę miała osiemnastkę.
- To jestem rok starsza! – wyrzuciła ręce w powietrze – Przynajmniej raz. Zazwyczaj wszyscy są rok albo dwa lata starsi ode mnie.
- Czyli będę najmłodsza…

Kath skończyła mi robić makijaż i włosy i wszystko wyglądało tak pięknie. Powiedziałam mamie wprost, że idę na imprezę, a ona przyjęła to spokojnie i powiedziała, że w końcu mam wakacje. Pojechałyśmy do domu Kath, a jej wszystko zajęło 10 minut. Nie wiem jakim cudem, ponieważ sama pomogła mi się ubrać i robić makijaż w prawie godzinę.


____________________________________________________________
Jeśli jesteście ciekawi, zajrzyjcie w zakładkę "obsada" na samej górze. Trochę czasu zajęło mi szukanie osób, więc byłoby mi miło :) 

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze i za to, że po prostu tutaj jesteście! :) 
Kocham bardzo!


Jeśli macie jakieś uwagi, śmiało piszcie :) 
DZIĘKUJĘ.

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 14.

Calum’s POV
- W porządku? – zapytałem, kiedy wszedłem do pokoju z kubkiem wody w ręku. Uspokoiła się.
Pierwszy raz widziałem Miley w takim stanie. Nie wiedziałem co robić, ponieważ nigdy nie musiałem jej pocieszać.
Skinęła głową, więc usiadłem koło niej.
- Chcesz mi wszystko opowiedzieć? – zapytałem – Wiesz, możesz poczuć się lepiej
Ponownie skinęła głową. Wzięła łyk wody i odstawiła szklankę. Ręce jej się trzęsły, a ona bawiła się palcami.
- Ashton nas wszystkich oszukał – powiedziała bez emocji
- Jak to wszystkich? I co to znaczy oszukał? – przerwałem jej
- On… - łza spłynęła po jej policzku, a ona ją otarła – Zatrudnił Gabriellę, żeby nam wszystkim robiła te rzeczy, tylko po to… - zaczęła płakać i ledwo mówiła – tylko po to, żeby mnie zdobyć.
W pierwszej chwili myślałem, że ona sobie tylko żartuje. Ale przypomniałem sobie jak roztrzęsiona była, a teraz cała się trzęsie i płacze. Nie wiem co myśleć, nie wiem co robić. Podszedłem do niej, by ją przytulić.
- Wszystko co robiła Gabriella, robiła to dla Ashtona i pieniędzy. Nawet twój związek z nią – powiedziała.
- Wierzę ci – powiedziałem
Chciałem iść teraz do Ashtona i dać mu w mordę. Miley jednak mnie mocno trzymała. Bała się, że odejdę i zostanie sama. Była szczęśliwa, kochała go, jednak on to zniszczył.
Rozległ się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem, że to Ashton dzwoni.
- Kto to? – zapytała
- Luke – skłamałem – Zaraz wrócę
Wyszedłem z pokoju, by Miley nie słyszała rozmowy.
- Tak?
- Cześć stary. Jest u ciebie może Miley? – zapytał
- Jest.
- Zaraz będę, ok?
- Nie przyjeżdżaj Ashton. Nie zbliżaj się do niej. Znam całą historię. Ze mną jeszcze porozmawiasz nie raz, bo jesteśmy razem w zespole, ale od niej masz się odpieprzyć.
- Calum nie rozumiesz.
- Wszystko rozumiem. Zraniłeś ją! I okłamałeś mnie! Jeszcze, żeby to było tylko w moją stronę skierowane… Jesteś dupkiem, nic cię nie usprawiedliwia.
- No dalej, więc mnie wyzywaj.
- Pogadamy przy naradzie zespołu, cześć.
Rozłączyłem się.
- Czego chciał? – zapytała, kiedy wróciłem
- Narady zespołu. Idealna okazja by im powiedzieć.
- Nie musisz tego robić, on zostanie sam.
Ona go jeszcze broni? Po czymś takim co jej zrobił? Jak może? Nie, ona coś do niego jeszcze czuje. Co ten pajac zrobił, by ją w sobie rozkochać? Co może bawił się w Romea i napisał list do niej?
- Nie broń go. Zasłużył sobie, a oni powinni wiedzieć.
- Nie bronię. Po prostu mówię. Zostanie sam, a to może się dla niego źle skończyć.
- Nie zostanie, ponieważ jesteśmy w zespole i będzie musiał z nami podróżować.
- Niech to zostanie miedzy nami. Proszę – nie mogłem się oprzeć. Skinąłem głową.
- Dziękuję Cal. Będę się zbierać do domu – powiedziała wstając z mojego łóżka i podnosząc swoją torebkę.
- Nie chcesz zostać na noc? – zapytałem z nadzieją w głosie
- Muszę pobyć trochę sama.
Rozumiem. Oby tylko nie wróciła do nadgarstków. Martwię się o nią.
- Będziesz okej? – zapytałem
- Tak. Dziękuję za to, że cię mam – przytuliła mnie
To była najpiękniejsza rzecz jaką od niej usłyszałem. Będzie miała mnie. Będę przy niej do końca. I nie pozwolę, żeby była smutna przez jakiegoś palanta.


Następnego dnia rano, obudził mnie budzik o godzinie dziewiątej. Mieliśmy naradę zespołu, razem z menadżerem, Markiem. Ubrałem koszulę w kratkę. Takie narady mamy 2 razy w roku. Aby poinformować o nowej trasie, koncertach lub aby podsumować większe osiągnięcia. Dzisiaj chyba będzie to drugie. Niedawno wróciliśmy z Londynu, graliśmy tam przez tydzień kilka koncertów i przyszło mnóstwo ludzi. Pewnie będzie szampan. Nie napiję się z Ashtonem. Nie wiem w ogóle jak spojrzę mu w oczy. Nie powiem nic chłopakom. Obiecałem to Miley.
Spotkanie miało być w biurze, w sali konferencyjnej.
Gdy przyjechałem, wszyscy już tam byli. Byłem ostatni.
- Dobra, jesteśmy wszyscy – rozpoczął Mark – Cześć zespole. Spotkaliśmy się tutaj, żeby…
Ashton podniósł dłoń.
- Eh, czego chcesz Ashton?
- Chciałbym odejść z zespołu.
- Co? – powiedzieliśmy wszyscy w tym samym momencie.
No tego to się nie spodziewałem. Nikt się tego nie spodziewał. Nie sądziłem, że mógłby to zrobić. Doskonale wie, że bez niego nie ma zespołu. Chce nas zniszczyć.
- Bardzo śmieszne, Ashton. – zaśmiał się Mark – To jest niemożliwe. Znam powód, to ta dziewczyna miesza wam wszystkim w głowach. Jutro wyruszamy w największą trasę koncertową. Do Ameryki. Nie będzie nas w Australii 4 miesiące. I ani mi się ważcie mówić coś tej dziewczynie. Ta trasa daje nam ogromne możliwości.
Co? Nie mógł nam powiedzieć tego wcześniej? I czemu mamy nie mówić tego Miley? Nie mogę jej zrobić tego ponownie. To jest nawet dłuższy okres czasu niż tamta przerwa.
Wstałem
- Nie zgadzam się.
- Calum, jutro wyjeżdżamy – powtórzył Mark – Nie ma żadnego odchodzenia z zespołu, nie ma żadnych zmian. Ta dziewczyna nie pozwoli wam rozwijać swojej kariery! Gdybym wam na to pozwolił, stanęlibyście w miejscu. To tyle. Narada zakończona.
Wyszedł. Tak po prostu poinformował nas, że wyjeżdżamy jutro na 4 miesiące i mamy zostawić najbliższych. Nie tylko ja byłem załamany.
- Jak ja to powiem swojej dziewczynie… - powiedział Luke
- Ty masz dziewczynę? – wykrzyczał zdezorientowany Michael.
- Tak. Ma na imię Kath.
- Ty przynajmniej możesz powiedzieć swojej dziewczynie, że wyjeżdżasz – powiedziałem i wyszedłem.
Nie mogłem usiedzieć w miejscu. Wróciłem do domu.
- Hej, Calum wszystko okej? – zapytała mama.
- Mamo, wyjeżdżamy jutro na 4 miesiące do Ameryki. Przepraszam, dzisiaj się dowiedziałem. - westchnąłem 
Nic nie powiedziała, słabo się uśmiechnęła i mnie przytuliła.
- Ja rozumiem, ale czy Miley zrozumie?
Wybiegłem do pokoju. Nie mogłem słuchać już tego wszystkiego. Nie chciałem nic słyszeć o Miley. Nie chcę stracić z nią kontaktu po raz kolejny. Zwłaszcza teraz. Wszystko się wali, do cholery! Co mam robić?
Inni teraz pewnie się pakują, ale ja nie to mam teraz w głowie. Muszę się z nią spotkać. Po raz ostatni.

Miley’s POV

Zadzwonił Calum i zapytał czy chcę się z nim spotkać. Zgodziłam się.
Jest mi lepiej, nie myślę o Ashtonie. Chcę go wymazać z głowy. Nadal go kocham i to mnie rani. Jeśli chcę, żeby wszystko wróciło do normy, muszę przestać go kochać. Co oznacza nie myślenie o nim, nie widywanie się z nim. Nic. Będzie to trudne, ale nie chcę cierpieć przez niego.
Pomyślałam, że mogę obejrzeć z Calumem jakiś film. Musielibyśmy pojechać tylko do wypożyczalni po coś do obejrzenia.
Przyjechał do mnie swoim samochodem. Pojechaliśmy razem do centrum.

Kłócimy się z Calumem który film wybrać. Batman czy I że cię nie opuszczę?
Zagraliśmy w papier kamień nożyce i wygrałam. Czyli oglądamy komedię romantyczną.

Myślę, że mogłabym stracić pamięć i nie pamiętać o nim. Tak byłoby łatwiej. Nie musiałabym pamiętać każdej chwili z nim, momentów kiedy mówił mi, że mnie kochał…
Za każdym razem gdy oglądam ten film, płaczę.
Po filmie Calum uparł się, żeby pójść na plac zabaw, gdzie zazwyczaj spędzaliśmy czas, gdy chodził jeszcze do liceum. Nie był jednak szczęśliwy, tak jak zawsze. Coś go gryzło. Mam nadzieję, że nie doszło do jakiegoś spięcia między nim a Ashtonem podczas narady. Postanowiłam go o to nie pytać. Zrobiło się późno. Nadeszła pora, by każdy poszedł w stronę swojego domu.
- Na pewno nie chcesz, żebym cię odprowadził? – zapytał
- Na pewno. Za miesiąc będę miała osiemnaście lat, poradzę sobie!
- Dobra.
Przytulił mnie, jakby na pożegnanie? Nigdy tego nie robił.
- Przepraszam. – powiedział
- Za co? – zmarszczyłam brwi
- Jutro się dowiesz. Cześć, Miley.
- Do zobaczenia!
Poszliśmy w swoje strony.
Co się dzieje? Nic dobrego. I tego się obawiam




____________________________________________________
Pisany dzisiaj, wymyślony w nocy!
W nocy wymyślam same najsmutniejsze sceny, więc... Sorki? 

Dzięki za komentarze :)

Jakieś pytania? Piszcie tutaj: https://twitter.com/friendsffnews
wattpad: http://www.wattpad.com/story/16307707-friends