- Miley, nie chcę cię budzić, ale nie jestem pewien, czy cię
odwieźć…
- Mogę dziś spać u ciebie?
- Możesz spać w moim łóżku, a ja położę się tutaj –
powiedział
- Nie, tu jest w porządku – odpowiedziałam
- Nie ma mowy. Albo nie śpisz wcale albo u mnie
- Gentelman się znalazł – zaśmiałam się
- Zaniosę cię – powiedział i podniósł mnie
- Nie – zapiszczałam – Ashton, jestem ciężka
- Jeżeli ty jesteś ciężka, to ja jestem słoniem.
Otworzył drzwi od sypialni nogą, a następnie położył mnie na
jego wielkim łóżku. Przykrył mnie kołdrą, a potem pocałował mnie w czoło.
- Dobrej nocy, Miley.
- Wzajemnie – powiedziałam i pozwoliłam moim powiekom opaść.
Gdy wstałam rano poczułam piękny zapach. Wyszłam z sypialni
Ashtona i udałam się do jego kuchni.
- Mmm… Co tak pachnie? – zapytałam, gdy ten stał bez
koszulki przy kuchence i coś smażył.
- Jajecznica. Um, zaraz pójdę ubrać się, tylko skończę –
zawstydził się
- Nie musisz – zaśmiałam się lekko
- Chcesz pieprzu?
- Tak… Poproszę
Zjedliśmy śniadanie i Ashton wyszedł, by się ubrać.
Poczekałam chwilę i wrócił.
- Um, Miley. Ja muszę jechać zapłacić za rachunki. Mogę cię
odwieźć, jeśli…
- Nie dzięki, rozumiem. Zajdę jeszcze do Caluma, chcę
wiedzieć co u niego.
- Myślałem, że się do siebie nie odzywacie…
- Ale nadal chcę się przyjaźnić z nim…
- Dzień dobry, jest Calum? – zapytałam Joy, mamę Caluma, gdy
otworzyła mi drzwi.
- Dzień dobry, Miley. Jest, ale nie jestem pewna czy chce z
tobą rozmawiać. Przez ciebie zerwał z dziewczyną, a na dodatek odeszłaś od
niego i został sam.
- Ja… - nie myślałam o tym jak może się czuć Calum, myślałam
tylko osobie, faktycznie. Na dodatek zabrałam mu najlepszych przyjaciół.
- Wpuszczę cię. Tylko dlatego, że cię lubię.
- Dziękuję.
Poszłam na górę i zapukałam do drzwi. Czekałam aż odpowie. A
kiedy poprosił, weszłam i zobaczyłam go leżącego na łóżku.
- Hej Calum
- Po co przyszłaś? – nawet nie raczył podnieść się z łóżka.
- Przepraszam, dobra? Nie chcę ciągle się kłócić. Myślałam
tylko o sobie, zabrałam ci przyjaciół, jestem okropna.
- Jesteś.
- Co nie zmienia faktu, że jest mi bardzo przykro.
Przepraszam Calum, naprawdę przepraszam.
Calum mi nie odpowiedział. Usiadłam na jego łóżku.
- Wybaczysz mi?
Wtedy usiadł.
- Jak ci się układa z Ashtonem? – zapytał
- Dobrze. Wybaczysz mi? – powtórzyłam
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Chociaż ty.
- Calum…
- W porządku, kiedy ja bawiłem się będąc w trasie, ty… - nie
zdążył dokończyć, bo przerwałam mu.
- Naprawdę przepraszam. Chcę to naprawić. Dasz się wyciągnąć
na lody? Ja stawiam.
- Dobra – uśmiechnął się
- I to mi się podoba – odwzajemniłam uśmiech – To może
przytulenie na zgodę? – rozłożyłam ręce
- Ashton nie będzie zazdrosny?
- My jeszcze nie jesteśmy parą…
- Jeszcze? – podniósł brew
- Daliśmy sobie czas, żeby zobaczyć na czym stoimy. Spotkamy
się wieczorem.
- No to dobra – przytulił mnie – Póki mogę – zaśmiał się.
Ubrał buty i wyszliśmy.
- Jakie smaki? – zapytał pan w budce
- Śmietankowy i czekoladowy – odpowiedziałam
Starszy pan nałożył najpierw jedną kulkę na wafelek, a z
drugą zrobił to samo, tylko na drugi wafelek. Podał mi lody. Podeszłam do
Caluma, który siedział na ławce i usiadłam koło niego. Przekazałam mu jego
loda, którego zaczął szybko jeść
- To macie teraz jakąś trasę? – zapytałam
- Nie i nic nie planujemy. Nie teraz.
- Czemu?
- Nikt z nas tego nie chce – wzruszył ramionami
Miło mi, że pogodziłam się z Calumem. Nie lubię się z nim
kłócić. Nie lubię się z nim rozstawać. Nie chcę go tracić.
Nie
widziałam się jednak z Ashtonem. Zamiast tego zostawił mi list. Przekazał go mojej
mamie, a ona mi. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać, przy zapalonej jednej małej lampce.
„Hej Miley.
Wiem, mieliśmy się
spotkać, ale zamiast tego wpadłem na inny pomysł. Co ty na to, żebyśmy
dokładnie się poznali za pomocą listów?
Urodziłem się 7 lipca.
Aktualnie mam 19 lat. Mieszkam sam, bo tak zadecydowałem. Moja mama mieszka z
Harrym i Lauren, moim młodszym rodzeństwem. Radzą sobie świetnie, ale często do
nich wpadam. Ale to już wiesz.
Kiedyś miałem problem,
jak byłem młodszy. Mało osób o tym wie.
Wiesz dlaczego tak zareagowałem,
kiedy zobaczyłem Twoją rękę, wtedy kiedy Cię odrzuciłem? Bo kiedyś sam to
robiłem. Byłem wyśmiewany. Muzyka trochę mi w tym pomogła, dlatego tak bardzo
kocham robić to, co robię.
Kiedy Cię poznałem, to
poczułem jakby muzyka mogła przestać istnieć w moim życiu.
Wiem, zraniłem Cię,
ale mam nadzieję, że wiesz co miałem na myśli. Kochałem Cię nawet wtedy.
Najbardziej podoba mi
się nasz wspólny wyjazd pod namioty. Właściwie wtedy zaczęliśmy się poznawać.
Minęło tyle czasu od tamtej pory…
Chciałbym, żeby między
nami było wszystko w porządku. Nie wyjeżdżamy teraz w trasę i nie mamy zamiaru
teraz, więc mamy trochę czasu dla siebie. Oczywiście, jeśli zechcesz.
Wiesz, jest tylko
jedna rzecz, którą chciałbym zmienić. Ten moment, kiedy Cię odrzuciłem. Gdybym
mógł tylko cofnąć czas, gdybym nie patrzał na menadżera, na karierę. Nawet nie
wiesz jak mi przykro.
Chciałem napisać
więcej, ale wszystko wypadło mi z głowy.
Kocham, Ashton”
Kiedy skończyłam czytać poczułam łzy. Nie czułam ich aż do
teraz. Ten list poruszył mną. Ashton był kiedyś wyśmiewany i zdradza mi to. To
co napisał o mnie… Wierzę mu. I chcę być z nim, wybaczam mu, właściwie już
dawno to zrobiłam.
Nasz (wspólny, nasz wszystkich) twitter (mało tam się dzieje, możecie to zmienić :) ) ----> https://twitter.com/friendsffnews
Nic się nie dzieje w tym rozdziale, ale wytrzymajcie do następnego, proszę!
Kocham Was wszystkich co tu są, wchodzą, czytają, komentują, piszą! ♥
Wooow kochana super rozdział i wgl Ashti taki romantycznyi biedny... wysmiewali go :C kocham ich *.* kocham ten rozdział jak każdy inny hihi czekam na next love you xx
OdpowiedzUsuńJeden wypadek zmienia wszystko. Zabiera jej najważniejsze osoby. Jak poradzi sobie w nowym mieście z nowymi "rodzicami"? Czy odnajdzie szczęście? Czy znajdzie miłość? Czy ktoś pozwoli spojrzeć jej inaczej na świat i sprawi by chociaż na chwilę zapomniała o tym dniu? Czy jednak wszystko pójdzie na marne? Czy ON powróci? Koszmary stanął się rzeczywistością?
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga :)
http://surly-fanfiction.blogspot.com/