poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 12.

- Miley, nie chcę cię budzić, ale nie jestem pewien, czy cię odwieźć…
- Mogę dziś spać u ciebie?
- Możesz spać w moim łóżku, a ja położę się tutaj – powiedział
- Nie, tu jest w porządku – odpowiedziałam
- Nie ma mowy. Albo nie śpisz wcale albo u mnie
- Gentelman się znalazł – zaśmiałam się
- Zaniosę cię – powiedział i podniósł mnie
- Nie – zapiszczałam – Ashton, jestem ciężka
- Jeżeli ty jesteś ciężka, to ja jestem słoniem.
Otworzył drzwi od sypialni nogą, a następnie położył mnie na jego wielkim łóżku. Przykrył mnie kołdrą, a potem pocałował mnie w czoło.
- Dobrej nocy, Miley.
- Wzajemnie – powiedziałam i pozwoliłam moim powiekom opaść.

Gdy wstałam rano poczułam piękny zapach. Wyszłam z sypialni Ashtona i udałam się do jego kuchni.
- Mmm… Co tak pachnie? – zapytałam, gdy ten stał bez koszulki przy kuchence i coś smażył.
- Jajecznica. Um, zaraz pójdę ubrać się, tylko skończę – zawstydził się
- Nie musisz – zaśmiałam się lekko
- Chcesz pieprzu?
- Tak… Poproszę
Zjedliśmy śniadanie i Ashton wyszedł, by się ubrać. Poczekałam chwilę i wrócił.
- Um, Miley. Ja muszę jechać zapłacić za rachunki. Mogę cię odwieźć, jeśli…
- Nie dzięki, rozumiem. Zajdę jeszcze do Caluma, chcę wiedzieć co u niego.
- Myślałem, że się do siebie nie odzywacie…
- Ale nadal chcę się przyjaźnić z nim…

- Dzień dobry, jest Calum? – zapytałam Joy, mamę Caluma, gdy otworzyła mi drzwi.
- Dzień dobry, Miley. Jest, ale nie jestem pewna czy chce z tobą rozmawiać. Przez ciebie zerwał z dziewczyną, a na dodatek odeszłaś od niego i został sam.
- Ja… - nie myślałam o tym jak może się czuć Calum, myślałam tylko osobie, faktycznie. Na dodatek zabrałam mu najlepszych przyjaciół.
- Wpuszczę cię. Tylko dlatego, że cię lubię.
- Dziękuję.
Poszłam na górę i zapukałam do drzwi. Czekałam aż odpowie. A kiedy poprosił, weszłam i zobaczyłam go leżącego na łóżku.
- Hej Calum
- Po co przyszłaś? – nawet nie raczył podnieść się z łóżka.
- Przepraszam, dobra? Nie chcę ciągle się kłócić. Myślałam tylko o sobie, zabrałam ci przyjaciół, jestem okropna.
- Jesteś.
- Co nie zmienia faktu, że jest mi bardzo przykro. Przepraszam Calum, naprawdę przepraszam.
Calum mi nie odpowiedział. Usiadłam na jego łóżku.
- Wybaczysz mi?
Wtedy usiadł.
- Jak ci się układa z Ashtonem? – zapytał
- Dobrze. Wybaczysz mi? – powtórzyłam
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Chociaż ty.
- Calum…
- W porządku, kiedy ja bawiłem się będąc w trasie, ty… - nie zdążył dokończyć, bo przerwałam mu.
- Naprawdę przepraszam. Chcę to naprawić. Dasz się wyciągnąć na lody? Ja stawiam.
- Dobra – uśmiechnął się
- I to mi się podoba – odwzajemniłam uśmiech – To może przytulenie na zgodę? – rozłożyłam ręce
- Ashton nie będzie zazdrosny?
- My jeszcze nie jesteśmy parą…
- Jeszcze? – podniósł brew
- Daliśmy sobie czas, żeby zobaczyć na czym stoimy. Spotkamy się wieczorem.
- No to dobra – przytulił mnie – Póki mogę – zaśmiał się.
Ubrał buty i wyszliśmy.

- Jakie smaki? – zapytał pan w budce
- Śmietankowy i czekoladowy – odpowiedziałam
Starszy pan nałożył najpierw jedną kulkę na wafelek, a z drugą zrobił to samo, tylko na drugi wafelek. Podał mi lody. Podeszłam do Caluma, który siedział na ławce i usiadłam koło niego. Przekazałam mu jego loda, którego zaczął szybko jeść
- To macie teraz jakąś trasę? – zapytałam
- Nie i nic nie planujemy. Nie teraz.
- Czemu?
- Nikt z nas tego nie chce – wzruszył ramionami

Miło mi, że pogodziłam się z Calumem. Nie lubię się z nim kłócić. Nie lubię się z nim rozstawać. Nie chcę go tracić.
            Nie widziałam się jednak z Ashtonem. Zamiast tego zostawił mi list. Przekazał go mojej mamie, a ona mi. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać, przy zapalonej jednej małej lampce.

„Hej Miley.
Wiem, mieliśmy się spotkać, ale zamiast tego wpadłem na inny pomysł. Co ty na to, żebyśmy dokładnie się poznali za pomocą listów?
Urodziłem się 7 lipca. Aktualnie mam 19 lat. Mieszkam sam, bo tak zadecydowałem. Moja mama mieszka z Harrym i Lauren, moim młodszym rodzeństwem. Radzą sobie świetnie, ale często do nich wpadam. Ale to już wiesz.
Kiedyś miałem problem, jak byłem młodszy. Mało osób o tym wie.
Wiesz dlaczego tak zareagowałem, kiedy zobaczyłem Twoją rękę, wtedy kiedy Cię odrzuciłem? Bo kiedyś sam to robiłem. Byłem wyśmiewany. Muzyka trochę mi w tym pomogła, dlatego tak bardzo kocham robić to, co robię.
Kiedy Cię poznałem, to poczułem jakby muzyka mogła przestać istnieć w moim życiu.
Wiem, zraniłem Cię, ale mam nadzieję, że wiesz co miałem na myśli. Kochałem Cię nawet wtedy.
Najbardziej podoba mi się nasz wspólny wyjazd pod namioty. Właściwie wtedy zaczęliśmy się poznawać. Minęło tyle czasu od tamtej pory…
Chciałbym, żeby między nami było wszystko w porządku. Nie wyjeżdżamy teraz w trasę i nie mamy zamiaru teraz, więc mamy trochę czasu dla siebie. Oczywiście, jeśli zechcesz.
Wiesz, jest tylko jedna rzecz, którą chciałbym zmienić. Ten moment, kiedy Cię odrzuciłem. Gdybym mógł tylko cofnąć czas, gdybym nie patrzał na menadżera, na karierę. Nawet nie wiesz jak mi przykro.
Chciałem napisać więcej, ale wszystko wypadło mi z głowy.
Kocham, Ashton”

Kiedy skończyłam czytać poczułam łzy. Nie czułam ich aż do teraz. Ten list poruszył mną. Ashton był kiedyś wyśmiewany i zdradza mi to. To co napisał o mnie… Wierzę mu. I chcę być z nim, wybaczam mu, właściwie już dawno to zrobiłam.



____________________________________________________________
Tak, wiem, krótki, wiem. Ale to dlatego, że następny będzie o wiele dłuższy. Będzie się w nim dużo działo i nie chcę go rozdzielać na kilka części.

To był ostatni rozdział, który pisałam w szkole... Ach te wspomnienia, zaczęłam tęsknić, bo nowa szkoła i no... Nieważne.

Przepraszam, że dwa tygodnie nie było nowego rozdziału, ale nie miałam jak opublikować... Wakacje, tak! Na pocieszenie powiem Wam, że pisałam na kartce następny rozdział będąc na wakacjach, więc nie jest źle :). Piszę, tylko nie mam kiedy dodawać. 

Jeśli ktoś woli czytać na wattpadzie -------> http://www.wattpad.com/story/16307707-friends 
Nasz (wspólny, nasz wszystkich) twitter (mało tam się dzieje, możecie to zmienić :) ) ----> https://twitter.com/friendsffnews

Nic się nie dzieje w tym rozdziale, ale wytrzymajcie do następnego, proszę!
Kocham Was wszystkich co tu są, wchodzą, czytają, komentują, piszą! ♥

2 komentarze:

  1. Wooow kochana super rozdział i wgl Ashti taki romantycznyi biedny... wysmiewali go :C kocham ich *.* kocham ten rozdział jak każdy inny hihi czekam na next love you xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden wypadek zmienia wszystko. Zabiera jej najważniejsze osoby. Jak poradzi sobie w nowym mieście z nowymi "rodzicami"? Czy odnajdzie szczęście? Czy znajdzie miłość? Czy ktoś pozwoli spojrzeć jej inaczej na świat i sprawi by chociaż na chwilę zapomniała o tym dniu? Czy jednak wszystko pójdzie na marne? Czy ON powróci? Koszmary stanął się rzeczywistością?
    Zapraszam na swojego bloga :)
    http://surly-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń